Dorosłość
przywodzi w dziwne obce miejsca. Nigdy nie wiadomo, jak się w nich
zachować, skąd się tam wzięło i jak wrócić z powrotem. Nazywam
je w myślach Rozstajami. Tam czas zacina się jakby faktycznie
zależał od kaprysów zegarka na baterie. Mądrość kolekcjonowana
od dzieciństwa obok papierków z gum Turbo i naklejek z lalką
Chabel okazuje się nagle wyjątkowo nieprzydatna. Staję bezradna i
znowu dziwię się jak wtedy, kiedy miałam siedem lat i dowiedziałam
się nagle, skąd się biorą dzieci i że nie przynoszą ich z nieba
na przykład aniołki.
Dziś
znowu jestem na Rozstajach. Rozstaję się z nimi tylko dlatego, że
nigdy nie rozstaję się z tobą. Wracam, kiedy wołasz mnie spod
krótkiej grzywki w kolorze kakao. I znowu wiem wszystko. I nie ma
dla mnie kałuż nie do przeskoczenia. Ani potwora w ciemnościach.
Już
wróć i mnie zawołaj.