Talia
Castellano ma trzynaście lat. Od sześciu od czasu do czasu wraca do
domu, gdzie fabrykuje dowody swojego istnienia. Zapisuje chwile i
dzieli się nimi za pośrednictwem Twitter'a. Nagrywa je i umieszcza
w kanale YouTube. Skrupulatnie mnoży minuty, każdą z osobna
fotografuje, opatruje puszczonym oczkiem, podkręconą rzęsą,
całodobowym uśmiechem i oddaje do wglądu.
Zdjęcia
i filmy jej autorstwa nie są spektakularne z punktu widzenia fabuły i
montażu. Na pierwszym planie jest spojrzenie błyszczących czarnych
tęczówek, dłonie diagnozowane od wczesnego dzieciństwa w kierunku
ADHD, posiadające osobne życie paznokcie polakierowane raz w
chmurki na letnim niebie, a raz inny w różowe trupie czaszki, lekko
odstające uszy przekłute w kilku miejscach, całe w motylach,
kokardach, perełkach, całe w girl's-stuff.
Talia mówi dużo i
szybko, tak jakby siedziała właśnie na popołudniowej herbatce ze
swoją przyjaciółką. W międzyczasie, choć cały czas mówiąc,
przytula swojego psa, miauczy do kota, pokazuje jakie kupiła sobie ostatnio amazing
buty na lato, bluzkę w jej ulubionym niebieskim kolorze, jak zrobić
makijaż bez użycia lusterka, jak dobrać okulary słoneczne do
kształtu łuków brwiowych oraz jak przykleić sztuczne rzęsy tak
aby utrzymały się all day long.
Dopiero
wtedy, kiedy porusza temat sztucznych rzęs można się zorientować.
Można przypomnieć sobie, że Talia Castellano na co dzień mieszka
w szpitalu, a do domu wraca tylko od czasu do czasu, że od blisko
sześciu lat z powodu nieustających cykli chemioterapii (jak to w
ogóle brzmi: terapia chemią), włosy, brwi i rzęsy miewa tylko
okazjonalnie. Okazjonalnie czuje się też dobrze, a właściwie
normalnie, choć dla niej normalnie to właśnie dobrze.
Poza
tymi chwilami jednak Talia nie odstępuje życia ani na krok, choć
to życie uparcie nie chce się z nią przyjaźnić.
RZĘSY, KTÓRE TALIA PONOWNIE STRACIŁA 30.03.2013.