Makietę
świąt ustawiono. Stół, krzesła, krystalicznie białe serwetki.
Wskazane
jest siedzieć prosto, nie wstawać od stołu, nie mlaskać, nie
przeglądać się w łyżeczce. Wraz z talerzem rosołu należy
pobrać w kuchni karteczki z tematami konwersacji. Nakazuje się nie
poruszać tematów zmarłych, gdyż żywym może być przykro. Nie
mówimy też o podwójnych podbródkach, nałogach, bólach w klatce
piersiowej, nerwicy i lękach nocnych. Pomijamy milczeniem osobę
nieobecnej ciotki, której życie smakuje gorzko jak najlepsze
lekarstwo. Nie wspominajmy też imienia tego, którego imienia lepiej
nie wspominajmy.
Udawajmy
że jesteśmy slim-fit, in-a-good-mood, że mamy wspaniałe kontakty i
każdy dobrze wie, co komu w duszy gry. Przecież jesteśmy
uśmiechnięci, więc na pewno wszystko jest u nas w porządku.
Jesteśmy tacy szczęśliwi i tak się świetnie bawimy, kiedy
słuchamy tej samej historii tysiąc pierwszy raz, zamiast raz jeden
jedyny powiedzieć, co mamy naprawdę na myśli.
Na
deser popełnijmy zbiorowe węglowodanowe samobójstwo. Z mazurkiem w
ustach bez wyrzutów sumienia można siedzieć cicho. A po mazurku,
po cytrynowej babce, po czekoladowej muffince już czwarta. Można
się zbierać do koleżanki-wersalki, krzyżówki i facebook'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz