28 stycznia 2013

Koniec i Początek




O siedemnastej do trumny schowali jego ciało. Jego zmarszczki i jego palce tyle razy przytrzaśnięte drzwiami samochodu. Jego sympatię do jamników szorstkowłosych. Jego przemyślenia na temat czarnej dziury. Bliznę po apendektomii i niespełnionej miłości. Pamięć wszystkiego co było pierwszy raz. I drugi, jeśli było tego warte.

A wam o godzinie krótko po północy przyszedł na świat. Kilo trzy ważący, rozdarty, na wejściu z pretensjami do całego świata. Mały i niewiadomy. Co będzie lubił jeść na podwieczorki. Czy zostanie kierowcą karetki. Czy w policzkach będą mu się robiły dołeczki, jak się będzie uśmiechał. Kiedy mu wyrosną zęby, a kiedy pazury.

Ktoś umarł i urodził się ktoś. Wszystko jasne i nic nie wiadomo.


22 stycznia 2013

Drugi Raz





Rzeka z dala wydała się odmieniona nie do poznania. Jakieś inne z rybami pływały w niej gwiazdy, księżyce i planety. Ciemne wodorosty i nieopowiedziane tajemnice.

Stojąc po kostki, przeglądałam się w płynnym lustrze. Inna, lżejsza o kamienie nasercowe, nawrócona na dawno utraconą wiarę w cuda-niewidy.

Rzeka objęła mnie falą łagodną, nurtem jak kołysanką, sitowiem jak ramieniem. Poszłam w tatarak, w lepki muł, w bursztyny.

Już prawie nabrałam wody w usta, już prawie się nabrałam. Z węgorzami we włosach stojąc, ujrzałam ją dawną, znajomą. Toń miała ciemną, granatową, nieprzezierną. Zimną jak policzek wymierzony martwym rybim ciałem. Bez złotych welonek w gardle, bez fosforyzujących meduz, bez obietnic, bezwzględna.

To była ona, ta sama znajoma. A babcia mówiła, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

21 stycznia 2013

Horror




Horror nie robi dobrze na sen. Po horrorze sny chorują. Gorączkują. Kaszlą. Niekiedy zupełnie tracą życie.

Sny lękają się mrocznych widoków. Niedoświetlonych kościołów. Ślepych uliczek. Milczenia owiec. Krzyku w ciemności. Jazdy samochodem w atramentową noc, kiedy wiadomo, że zaraz skończy się benzyna i to akurat w lesie.

Prowadząca Julianne Moore wysiądzie w mokrą trawę i ze stoickim spokojem przemierzy dystans pięciu kilometrów po absolutnym ciemku-cichu. Dotrze do chatki-nie-puchatki, uchyli drzwi i ujrzy w bujanym fotelu na biegunach z ludzkich kości udowych na drutach robiącą szubienicę babulinkę. Babulinka od pewnego czasu świętej pamięci, co rozpoznasz po brakach w ciągłości naskórka powlekającego twarz, o jednym tylko oku i to rzecz jasna z bielmem, zaproponuje herbatkę Lipton z rumiankiem i cyjankiem.

Zrobi się całkiem miło, w anturażu światła gromnicy popłyną z ust błogie wspomnienia dzieciństwa, pierwszej miesiączki i ostatniej wieczerzy. I kiedy już uspokoisz oddech, drżenie rąk ustanie pod powierzchnią koca w tygrysy, serce wróci do zwykłego zatokowego rytmu nagle otworzą się drzwi i stanie w nich ktoś, w stosunku do kogo starsza pani od herbatki i robótek wyda ci się najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek oglądały twoje oczy.

Horrory nie są na dobranoc. Po wczorajszym mój sen opuścił mieszkanie. Już trzecia. Czekam aż wróci.

8 stycznia 2013

Dramat


Prolog 
Nasze ciało często poddawane jest eksperymentom medycznym. Dokonując wszelkiego rodzaju eksperymentów, należy liczyć się z tym, iż pewne dobra chronione prawem, takie jak życie, zdrowie, mienie itp. mogą zostać naruszone lub zagrożone.


Akty

Wiotką mamy talię, można brać ją pod rękę i kołysać w rytm uderzeń lędźwi. Giętkie mamy ścięgna, popchnięte z gracją odbijamy się od ścian i miękko opadamy na podłogę. 

Sprężyste mamy palce, wcisną się w każdy pierścionek. Przytrzaśnięte drzwiami samochodu otrzepują się i po chwili wracają do finezji codziennego odkurzania. 

Smukłą mamy szyję, pod skórą łatwo wyczuć tętno, do niego można dostroić własne jak to robią kochankowie w książkach Danielle Steel. Można też sprawnym ruchem zacisnąć wokół pętlę dłoni, by cicho bądź, głupia suko. 

Topniejące mamy w temperaturze pokojowej serce. Można je popijać z wysokiej szklanki, dziwiąc się na języku przymilnym łaskotkom. Można je też rozlane łatwo zetrzeć ściereczką z mikrofibry i wyrzucić do śmieci razem z resztkami z obiadu. 

Sutki nasze można ssać na ból gardła zamiast Chlorchinaldinu, naszymi piersiami wyścielić usta. I zmyć podłogę.



Mamy pamięć pojemną, mieszczącą daty wszystkich razów pierwszych w alfabetycznym porządku. Całus. Mordobicie. Sex. 

Epilog
Zapominamy jednak, że przeprowadzenie eksperymentu medycznego wymaga zgody osoby mającej w nim uczestniczyć.

7 stycznia 2013

Gorzki





Przyszła zima. Wylądowały płatki śniegu, Komandosów zasypało, marynarze tylko dopijają morze wódki pod nocnym.

Słodyczy by nie było, gdyby nie gorycz na czubku języka raz na czas. Powie ci to każda matka Teresa z Nowej Huty, każda dziewczyna z tatuażem, każdy James od butelki o,7.

Biorę kolejny gorzki łyk. Nie popijam.


2 stycznia 2013

Robótki




Kalendarz jest jeszcze niekupiony. Kłębek noworoczny jest cały, nierozwinięty. Nie ma na niego ścisłego planu.

Z tej wełny nie wiadomo jaki wyjdzie sweter. Jakie emocjonalne zabarwienie zostanie użyte do wyrobu skarpetek, poszewek na stopy, aby nie zbaczały z raz obranej drogi. Czy może zamiast skarpetek powstanie szalik, włochaty naszyjnik dla tętna, by było łagodne-nie-gwałtowne. A może kłębek się zamota i powstanie sytuacja bez wyjścia. Może też stać się kilim. Dywan ścienny krajobrazu z tęczą, z burzą, raz słońce, raz deszcz. Ktoś może po nitce do kłębka znajdzie w ciemności światełko. Lub w plątaninie ścieżek, wielokropków, wątpliwości zginie.

Robię zatem już trzecią godzinę na drutach jedwabną ciszę, by mi dobrze służyła w nowym roku.