O
siedemnastej do trumny schowali jego ciało. Jego zmarszczki i jego
palce tyle razy przytrzaśnięte drzwiami samochodu. Jego sympatię
do jamników szorstkowłosych. Jego przemyślenia na temat czarnej
dziury. Bliznę po apendektomii i niespełnionej miłości. Pamięć
wszystkiego co było pierwszy raz. I drugi, jeśli było tego warte.
A wam
o godzinie krótko po północy przyszedł na świat. Kilo trzy
ważący, rozdarty, na wejściu z pretensjami do całego świata.
Mały i niewiadomy. Co będzie lubił jeść na podwieczorki. Czy
zostanie kierowcą karetki. Czy w policzkach będą mu się robiły
dołeczki, jak się będzie uśmiechał. Kiedy mu wyrosną zęby, a
kiedy pazury.
Ktoś
umarł i urodził się ktoś. Wszystko jasne i nic nie wiadomo.
Bardzo mi się to spodobało. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Dagne.