Kurtyna
(w górę)
(w górę)
Lekarz:
W organizmie pani makrofagi i monocyty produkują w nadmiarze TNF
alfa. To on jest przyczyną wszelkich nieszczęść, nocnych
zapłakanych poduszek i myśli samobójczych. To on spędza sen z
pani jedwabnych powiek, wzmaga histeryczne robaczkowe ruchy
mięśniówki gładkiej przewodu pokarmowego i sekrecję adrenaliny w
części rdzeniowej nadnerczy.
Ja (do
lekarza): Ach, tak. Czyli mówi pan, jednym słowem, że problemem u
mnie nie jest tylko samoocena tak wielka że trzeba jej szukać pod
mikroskopem, jak również znikoma umiejętność do znoszenia choćby
najdrobniejszych zmian, jak również skłonność do zachowań
ryzykownych po spożyciu. Ale że, jak dobrze rozumiem, jeszcze ten
TNF alfa. Ze stu osiemdziesięciu dwóch aminokwasów złożona
glikoproteina, której zarówno rozmiary jak i funkcja dowodzą jej
abstrakcyjności i pewnego nieistnienia, a mimo to jest we mnie i to
w nadmiarze. I co więcej potrafi zdziałać więcej niż niejeden
ruch niepodległościowy, ziemi wokół słońca i Palikota razem
wzięte.
Lekarz potakuje i patrzy porozumiewawczo, choć jak może rozumieć, skoro ma TNF alfa w normie.
Ja (do samej siebie): Polubić muszę moją małą cząstkę,
moją małą zegarkową bombę na niezużywalne baterie. Od dziecka w
końcu oswoiłam kolejno strach o oczach wilka, upartość osła,
pierwsze i następne koty za płoty, wszystkie dzikie zwierzęta na
drodze.
Kurtyna
(w dół)
(w dół)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz