5 lutego 2013

Wizyta




Kurtyna
(w górę)

Lekarz: W organizmie pani makrofagi i monocyty produkują w nadmiarze TNF alfa. To on jest przyczyną wszelkich nieszczęść, nocnych zapłakanych poduszek i myśli samobójczych. To on spędza sen z pani jedwabnych powiek, wzmaga histeryczne robaczkowe ruchy mięśniówki gładkiej przewodu pokarmowego i sekrecję adrenaliny w części rdzeniowej nadnerczy.

Ja (do lekarza): Ach, tak. Czyli mówi pan, jednym słowem, że problemem u mnie nie jest tylko samoocena tak wielka że trzeba jej szukać pod mikroskopem, jak również znikoma umiejętność do znoszenia choćby najdrobniejszych zmian, jak również skłonność do zachowań ryzykownych po spożyciu. Ale że, jak dobrze rozumiem, jeszcze ten TNF alfa. Ze stu osiemdziesięciu dwóch aminokwasów złożona glikoproteina, której zarówno rozmiary jak i funkcja dowodzą jej abstrakcyjności i pewnego nieistnienia, a mimo to jest we mnie i to w nadmiarze. I co więcej potrafi zdziałać więcej niż niejeden ruch niepodległościowy, ziemi wokół słońca i Palikota razem wzięte.

Lekarz potakuje i patrzy porozumiewawczo, choć jak może rozumieć, skoro ma TNF alfa w normie. 

Ja (do samej siebie): Polubić muszę moją małą cząstkę, moją małą zegarkową bombę na niezużywalne baterie. Od dziecka w końcu oswoiłam kolejno strach o oczach wilka, upartość osła, pierwsze i następne koty za płoty, wszystkie dzikie zwierzęta na drodze.

Kurtyna
(w dół)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz