Dzień
Kobiet jest dla kobiety. Dla jej skóry, włosów i paznokci. Dla jej
serca i aorty.
Tego
dnia, jak radzi pewna wpływowa Kasia, powinnaś znaleźć chwilę
dla siebie sam na sam. Byś zamienić mogła ze sobą kilka zdań,
odbyć rozmowę o nie byle czym nad filiżanką od święta
posłodzonej kawy. I z mlekiem perwersyjnie nie-odtłuszczonym.
W toku
rozmowy powinnaś być zrelaksowana, co ułatwić ci mogą skarpetki
100% bawełna oraz zmysłowe świece zapalone pierwszy raz od nie
pamiętasz kiedy. Mile widziana książka, najlepiej reklamowana
właśnie w Empik'u autobiografia kogoś bardzo pięknego, bez
zmarszczek, cieni pod oczami, z zerowym kontem życiowych porażek.
Będzie
wspaniale. Nie zapominaj tylko, że zalecana chwila będzie krótka jak
cios karateki, tak krótka, że trudno orzec, czy w ogóle można ją
liczyć w rejestr. Zaistnieje w przeciągu pomiędzy szesnastą a
aktem, w którym zamkniesz się w sobie na kłódki ciężkich
powiek. Po ataku terrorystycznym dnia codziennego składającego się ze
spranej rzeczywistości, której od dawna nikt nie traktował
dotykiem płukanym w Cocolino. Spojrzeniem z maślanej bułeczki. Głosem
z repertuaru sroczki-skoczki-gadatliwej.
A
kiedy już zaśniesz, zanim policzysz do trzech groszków w zupie,
może przyśni ci się polecany przez wpływową Kasię cukrowy
peeling. I cukrowa wróżka, która spełni twoje najskrytsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz