13 grudnia 2013

Las



W pełnym świetle wszystko wygląda znajomo,
potem gęstnieją drzewa i ściemnia się obraz.
Ciemność przepoczwarza rzeczywistość,
oczy w ślepia, włosy w sierść, zęby w zębiska.

Z drzew korony spada kłoda pod moje nogi.
Tyle razy ćwiczyłam biegi z przeszkodami.
To na nic – nadal nie mam pewności,
czy podołam następnej próbie.

Sarny dwójkami przebiegają drogę,
każda z nich trwożna, nigdy uśpiona,
w razie czego gotowa wszystko zostawić i uciekać.
Ciągle się od niej uczę.

Dalej w las, sosna sośnie powtarza moje lęki.
Zabawa w głuchy telefon nie przybliża prawdy.
Czego dlaczego się lękam?
Tylko echo odpowiada.

Kiedy przez las idę  
przez siebie idę.
W nieznane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz