20 marca 2012

Arytmetyka


Czas biegnie z prędkością sześćdziesięciu minut na godzinę. W rytm wskazówek zapalają się kolejno żółte oczy bloków. U podnóża mieszkaniowej spółdzielni stygnie mój samochód granatowy-prawie-czarny.

Dom mierzy zaledwie kilkanaście kroków na długość i szerokość. Mimo tego w czterech ścianach nie ograniczają nas centymetry. W progu rozkładasz ramiona na szerokość równika. Na twój widok podskakuję na wysokość tyczki Artura Partyki.

W małych filiżankach parzę litr kawy na głowę. W zagłębieniach dłoni niosę dzień do opowiedzenia, a jednak przeciskam się przez jednoskrzydłe drzwi. Na skórze moich piersi zmieścisz się cały.

1 komentarz: