Przed
wieczorem zasypia czasem na trzy kwadranse. Z krótko ostrzyżoną
głową w poduszkach. Snach miękkich jak runa owieczek. Mężczyzna.
Wędruję
wtedy wzrokiem w górę jego zadartych łokci. Do kącików oczu.
Dołeczków w policzkach. Pod przychylne kołderki rzęs.
I
czuję , jak rozlewa się we mnie, wygodnie rozkłada, ściele myśl,
że to wszystko moje. I że nie oddałabym tego za wszystkie skarby
świata, cuda- niewidy i wszelkie fanaberie złotej rybki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz