18 października 2009

Koc




W październiku nagle ożywają koce. Stroszą futerka i łaszą się do zmarzniętego ciała. Z dalekich krajów powraca gęsia skórka, z szaf wypełzają szaliki.

Jesienią świat staje się namacalnie miększy. Puchaty od poduszek i podwójnych skarpetek. Daleki od rzeczywistości jak bajka na dobranoc. Podstępnie przymilny w dotyku, prosty w obsłudze. Mamiący herbatą, zapachem cynamonu i ciepłem łóżka.

Zwykle daję się nabrać jesieni. Złapać na haczyk malowniczym obrazkom opadających liści i wylegujących się w trawie kasztanów. Nieprzytomnieję. Śpię na stojąco i chętnie zabierałabym ze sobą wszędzie kaloryfer.

Miękkość usypia we mnie instynkt wojownika. Wojuję już tylko z pralką i martwym kurczakiem na rosół. Zamykam się na klucz w twoich objęciach. Nagle jest lato i jesteśmy na Karaibach. Pod jednym kocem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz