Miasto
dogoniło mnie wczoraj senne w wąskiej arterii rynku. Pospieszną i
spóźnioną, jak zwykle. Z tysiącem konkurujących o pierwszeństwo
myśli. Z jedną znaczoną jak karta w każdej partii moich
prywatnych łamigłówek.
Myśl o tobie powraca. Przebija tłustym drukiem spod codziennych rzeczywistości. Grawer odciśnięty na podszewce skóry. Wszędzie i zawsze ze mną. Opiekuję się tą myślą, karmię ją wewnętrznym uśmiechem, noszę w sobie jak skarb wartości 24-karatowego złota.
Kiedy ciebie mam na myśli, choćbyś był daleko, nigdy nie jestem sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz