20 stycznia 2011

Fałszywa Wiosna




Nie wierzę Wiośnie. Przyszła tylko na chwilę zawrócić nam w głowach. To słońce, które błyszczy na tle nieba jest fałszywe, to tylko jarzeniówka, można je dostać w pierwszym lepszym elektrycznym. Fałszywe są też podmuchy ciepłego jak poranne łóżko wiatru. I nagły zapach dotąd bezwonnego powietrza temperatury ciekłego azotu.

Ta Wiosna jest przebrana. Spod jej cienkiego prochowca utkanego ze stokrotek wionie chłodem stycznia. Odejdzie tak prędko jak przyszła. Niezmiennie martwe będą łąki, biedronki i spojrzenia przechodniów.

Na prawdziwą Wiosnę trzeba jeszcze poczekać. Czekanie ciągnie się, a jego finał jest niepewny jak teoria wielkiego wybuchu. Nikt nie wie, kiedy przyjdzie, nie wyłączając Nostradamusa i pana Macieja z Kosmica.tv, którego odkryłam wczorajszego wieczora wraz z T. w porze wieczornych łaskotek.

Czekam na Wiosnę jak na obietnicę pełni szczęścia. Czekanie w dobrym smaku osładza mi obecność własnego Pierwiosnka. Na imię ma T. Zawsze, kiedy wchodzi do pokoju, nastaje Wiosna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz