1 lipca 2008

Niepamięć Wsteczna




Dopiero od wczoraj zauważam lato. Ciemną zieleń liści oglądanych od podszewki z perspektywy spaceru. Spacery dla mnie wynaleziono wczoraj o w pół do północy. Zapamiętana w zapamiętywaniu chorobowych symptomów, dawek leków i groźnych powikłań zapomniałam o bożym świecie.

Dopiero od wczoraj zauważam ciebie. Twoje dalekie tęsknoty, zachcenia i zachcianki. Powleczone kolorami pompowanych helem baloników. Lekkie i rozpustne, sięgające nieba, jeśli tylko na chwilę spuścić je z oczu.

Dopiero od wczoraj zauważam siebie. Zapomniałam o trudnych rozmowach. Dziennej wspinaczce wysokogórskiej porozumienia. Alchemicznej sztuce łagodzenia konfliktów. O trudnej umiejętności wysłuchiwania zdań do końca. Przebywanie w towarzystwie książek stępiło we mnie instynkty łagodnego balsamu, który przyłożony koi rany nie tylko ciała.

Żyłam z dala od prawdziwego świata, aż do wczoraj. Zapamiętana w zapamiętywaniu etiologii chorób, patogenezy objawów i działań ubocznych leków zapomniałam ciebie. Zapomniałam twoje słowa wypowiadane w pośpiechu. Dłonie błądzące w powietrzu w rytm perorowania. Pragnienia lęgnące się w głowie z intensywnością kwitnienia o panującej porze roku.

Mój początek lata rozpoczął się kłótnią z całym światem. Zapamiętana w zapamiętywaniu czynników ryzyka chorób, inwazyjnych metod ich leczenia i wyników badań laboratoryjnych zapomniałam o nim.

Mój świat nosi męskie imię, japonki w kolorze trawy i jest na mnie śmiertelnie obrażony.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz