12 grudnia 2012

Must Have




Szkoda, że święta są tylko w grudniu. Że wszystkie gwiazdki urwane niebu topnieją w cieple i nie można ich zachować na pamiątkę. Że złotka, że sreberka, że anielskie owłosienie, lukier, posypka brokatowa są raz, bez bisu.

To i owo w pierzastych chmurkach myśli mają napisane nad świeżo pozbawionymi odrostów głowami krakowianki w C.H. Bonarka City Center, gdzie właśnie kompletują swoje wymarzone święta. Renifery z barwionego filcu, świeczki-aniołki, świeczki-matki boskie, ciekawskie oczka lampek choinkowych, choinki jak największe, o jak najgęstszym oigleniu, bombki prawdziwe polskie ustnie dmuchane, christmas jumper must have i dużo dużo gwiazdek, to wszystko mają już w torebkach bezdennych.

Nie ukryje się za makijażem, za karminowymi ustami, za zasłoną podkręconych rzęs, za różem na policzkach, w giętkim kołyszącym się na obcasach ciele. Nie schowa się za zmarszczkami, za endoprotezą biodra, pod siwizną. Mała dziewczynka w każdej z nich.

Ona ma serce delikatne, podszyte aksamitem, mięknące jak za dotknięciem Cocolino pod wpływem widoku oferty świątecznych akcesoriów z oferty C.H. Bonarka, innych C.H., Galerii, Tesco, sklepików osiedlowych, kiosków, budek, bud, bud w których śmierdzi.

Ona jest też we mnie. Pomimo zaklinania się, przywoływania zdrowego rozsądku, grożenia palcem, setnego postanowienia poprawy. Kiedy za sklepową szybą widzę z pluszu, cukru, szkiełka, nitki, słomki, drewna, reniferka, bombkę, łańcuszek, całą tą biżuterię choinkową, wchodzę i mówię: „Poproszę wszystko”.  



1 komentarz: