Kto
mnie poczyta do snu. Kto w poduszkach utopiony na dobranoc pomyśli
moje myśli. Kto szepnie mój szept. Kto mnie pozna złożoną z
literek, literówek, literatek słowosoku, słowotoku. Czy się ktoś
pokusi o poznanie mnie w gąszczu samogłosek, w sukience całej złożonej
ze zdań złożonych wielokrotnie, zdań krętych jak schody w dół
korytarza. Kto zgłębi zagłębienia moje, moje zakamarki, skrytki
na zapiski, notatki, obserwatki, przemyślunki, przywidzenia.
Otóż
nie jestem taka przezroczysta na jaką wyglądam. Przejrzenie mnie
zajmuje czas z racji podwójnych den, wielokropności mego charakteru
po mamusi i tatusiu, zapytań, wątpliwości, wielu kropek, które
się gnieżdżą we mnie, w ścianie żołądka, w soku z trzustki,
ilekroć sobie zadaję pytanie.
Odpowiadam,
opowiadam słowami o widzianych krajobrazkach. Kolory zastępuję
wydzieranką z alfabetu. Czy ktoś by ze mną chciał rozmawiać w
moim języku polskim. Ja szczerze wątpię, więc rzadko wychodzę z
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz