18 października 2012

Wieści


Telefon dziś przynosi złe wieści. Z drugiego końca Polski nadaje kobieta. Głos odwiedza kolejne stacje przekaźnikowe, na moment staje się falą, fala przypływa chłodno pod mój próg. Ubieram kurtkę zimową, szron obejmuje słuchawkę telefonu. W głębi Polski, słyszę, arktyczny front pozamrażał wszystkie łzy w kanalikach. Łzy wyschły i nie chcą kapać. Serce wyczerpało limity pracy na najwyższych obrotach. Jest zwichnięte, w opatrunku gipsowym, na wyciągu, na intensywnej terapii pod kroplówką.

Słucham historii miłosnej, która przechodzi do historii.

Tamten mężczyzna jest mi już nieznany, mówi głos w słuchawce. Wczoraj byłam jego żoną. Wczoraj, jak to już dawno było, jakby nigdy. Melodramat wyszedł z telewizora, dalsze odcinki kręcą w naszym pokoju. Jestem u siebie, a nie poznaję mebli, szafa jest taka obca. Ja tu tylko gram w tej marnej sztuce o moim życiu. Gram ostatnie skrzypce. Literki końcowych napisów. Opada kurtyna, choć nie chcę się jeszcze żegnać. Jeszcze miałam zaplanowane tyle pocałunków. A on nic nie mówi, nie ma przygotowanej żadnej ciętej riposty na bis, wyczerpały mu się widocznie. Idę do garderoby zmyć sobie oczy płaczem.

Złe wieści jak sieci pajęcze oplatają szczelnie telefon. Światłowodami może płynąć ciemność.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz