Od
drzwi robisz mi zdjęcia migawkami oczu. Powleka mnie skóra. Na
wierzchu są moje wszystkie skrytki, moje wszystkie ukradki.
Korytarze dla stróżek potu. Krzyżówka lędźwi. Rozstaje łopatek.
Masz
mnie na dłoni. Leżę w siatce twoich palców. Tych samych, z
których zlizuję słodycz powietrza, gorycz przelotnych rozstań,
smak słony zmęczenia, którym się ze mną dzielisz.
Nie
potrzebuję Paryża, gwiazd z nieba, hokus-pokus. Wystarczy mi
zdjęcie, które robisz od progu niebieską migawką oczu. Oraz to,
że nie wstydzisz się przy mnie rozebrać. Z ubrań i zasłon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz