19 października 2012

Sukienki




Piątek. Miasto czeka, aż zgaśnie podniebna żarówka, pod którą wszystko jest jasne. Oczywiste są kolory i kształty. Oczywiste są zamiary.

W ciemnych szafach bez ruchu drzemią sukienki. Nie błyskają cekinowymi oczkami, nie powlekają napiętych w przyciasnych stanikach piersi. Za kilka godzin przyjmą ciepło temperatury ciała, zatańczą mokre spoconą, rozżarzoną skórą. Po godzinie Kopciuszka rozpierzchną się każda w swoją stronę. W tango. W objęcia.

W zamian za dotyk gwałtowny jak grom z jasnego nieba w damskich toaletach sukienki opadną na podłogę, dadzą się zdeptać, pozwolą przez długie kwadranse być ścierką.

Jutro znowu zawisną w szafach. Nikomu nie powiedzą, co widziały ich oczy z cekinów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz